foto - źródło: Internet; "Bądż obency/a"
Bycie obecnym w tym, w czym się jesteśmy, umiejętność bycia tu i teraz to jedna z ważnych lekcji, jakich uczy nas filozofia wschodu. Jednak należy dobrze rozumieć co to tak naprawdę dla nas oznacza. Życie chwilą obecną nie ma być sposobem na ucieczkę od trudnych doświadczeń z przeszłości, ani lęków płynących z myślenia o przyszłości. Nie oznacza też, że mamy dążyć do przyjemności za wszelką cenę unikając tego, co trudne. Nie ma być usprawiedliwieniem dla unikania odpowiedzialności, ani kultywowaniem niedojrzałości (życiem bez rozpoznania przyczyn i bez liczenia się z konsekwencjami). To, że mamy umieć być obecni tu i teraz nie znaczy, że nic innego się nie liczy. Że mamy żyć tylko dniem bieżącym. Nie istnieje prawdziwa wolność bez odpowiedzialności. To iluzja. Jednak zdarza się, że poszukując w życiu harmonii i ucząc się od mistrzów wschodu wpadniemy w pułapkę takiego myślenia. Nasza współczesna zachodnia kultura wspiera bowiem wszelkie formy unikania cierpienia i uciekania od trudnych doświadczeń. Produkuje na wszystko "cudowne pigułki" wmawiając nam, że nie musimy z życiu mierzyć się z konsekwencjami swoich działań (czy to w skali globalnej, czy na poziomie osobistych doświadczeń). Komfortuje nas na każdym kroku - a to usypia... I jest to zupełna odwrotność tego, czego uczy nas wschód. Rozwój wiąże się z bólem i dyskomfortem, a by doświadczyć w życiu szczęścia trzeba umieć stawiać czoła cierpieniu. By żyć prawdziwie trzeba umieć żyć w prawdzie. Widzieć ją i akceptować - choć bywa nie-piękna, nie taka jak byśmy chcieli, niewygodna, trudna. "Tu i teraz" też nie zawsze jest miłe i piękne. Konieczność bycia odpowiedzialnym - i nie tylko nie unikania, ale myślenia za wczasu o konsekwencjach swoich działań - to kolejna ważna lekcja płynąca ze wschodu. O tym uczy nas prawo karmy (prawo przyczyny i skutku). Historia, pamiętanie o przeszłości, rozpoznanie źródła jest niezbędne by rozumieć kim się jest i w czym się jest. Jeśli nie chcemy się zgubić dobrze pamiętać skąd się przyszło. Historię i przeszłość można przepracować (a nawet należy), można przedefiniować i zmienić jej wpływ na nasze obecne życie. Ale nie można jej zaprzeczać, zakłamywać, lub dystansować się do niej. Całkowite odcinanie się od źródła jest błędem na drodze rozwoju. Źródło należy umieć opuścić, jeśli nie chce się tkwić w miejscu. Ale jest ono naszą "przyczyną" i tę świadomość trzeba zabrać ze sobą w swoją dalszą drogę. Pamięć historii (osobistej/ globalnej...) jest niezbędna, by rozumieć, gdzie się jest i wiedzieć na co uważać - będąc tu i teraz. Natomiast dzięki myśleniu o przyszłości uczymy się przewidywania. Możemy decydować, gdzie chcemy dojść w swej drodze, a gdzie nie chcemy. Uwzględniając możliwe skutki - możemy odpowiednio kierować swoim działaniem, podejmować adekwatne działania i wybory - będąc w tu i teraz. Droga czasem bywa długa, a nagroda za wysiłek, czy doświadczany trud - odroczona w czasie. Nawet przeważnie tak jest w przypadku osiągania prawdziwych wartości. Bycie "tu i teraz" nie oznacza więc, że należy unikać wysiłku/tego co trudne, poszukiwać chwilowej przyjemności, czy rozwiązań, które zaspokoją nasze potrzeby natychmiast. Wybór łatwej drogi często nie jest tym właściwym... Będąc odpowiedzialnym za swoje życie często trzeba podejmować trudne decyzje i wybierać rozwiązania, które w danej chwili stanowią wyzwanie, wymagają od nas, burzą nasz spokój i komfort. Nie te, które pozwolą nam dalej drzemać pod olchą... Dlatego mówiąc o "obecność w tym, w czym się jest" trzeba pamietać o słowie "obecność". Oznacza to bowiem umiejętność zachowania pełnej świadomości i zrozumienia. Samo "bycie" nie wystarczy. Trzeba też rozumieć gdzie się jest, dlaczego tu się jest i co to tak naprawdę oznacza. A rozpoznawszy źródła i przyczyny swojego położenia wyciągać wnioski na przyszłość. Czasem trzeba też umieć rozpoznać, że w związku z tym, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy - odczuwamy cierpienie i dyskomfort. I być gotowym na zaakceptowanie ich, zaakceptowanie trudnych odczuć i emocji, czy niewygody. Bycie "tu i teraz" to też bycie gotowym na przyjęcie Prawdy, jak trudna i "brzydka" by ona nie była. A bycie obecnym oznacza, że MY sami jesteśmy tu i teraz - czyli, że towarzyszy nam samoświadomość. Jeśli od niej uciekamy, jeśli wykorzystujemy naukę o życiu w teraźniejszości, żeby uciekać od siebie, żeby o sobie zapomnieć, żeby odrzucać jakąś prawdę o sobie - błądzimy. Bycie tu i teraz ma nas do nas samych przybliżać - nie oddalać. Między innymi tego uczy nas joga. Praktykując nie jesteśmy w stanie na dłuższą metę uciekać umysłem od "tu i teraz", nie możemy fantazjować, czy analizować bez końca spraw, które nie są w tej chwili z nami. Nie jest to możliwe bowiem praktyka wymaga zaangażowania umysłu, myślenia o tym co się robi i jak to robić - dokładnie w tym momencie, w którym jesteśmy. Z uwzględnieniem tych zmiennych, które nam towarzyszą - swoich możliwości, ograniczeń, tego co w nas jest - swojego stanu fizycznego, psychicznego i myśli, jakie nam towarzyszą. Z pełną akceptacją siebie i sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy:) Nasze ciało i umysł dzięki praktyce wracają do teraźniejszości, stają się doświadczalne i realne. Spotykamy się z prawdą o sobie. Jednocześnie praktykując spotykamy się z prawdą danej chwili. Z całym jej bogactwem i złożonością, lub prostotą. Z tym, co jest. A to oznacza, że nie unikamy cierpienia i niewygody - jeśli to one nam towarzyszą. Uczymy się akceptacji dyskomfortu i bólu - będąc tu i teraz. Ale uczymy się też, że jesteśmy w stanie stawić im czoła i wytrwać. Oraz, że jedyna droga do przekroczenia ich prowadzi właśnie poprzez akceptację tego, co jest. Dyskomfort i ból to często właśnie te doświadczenia, które pomagają nam się obudzić do życia, rownież do życia w harmonii i szczęściu. I to jedna z bardziej wartościowych lekcji na życie, jakie możemy wynieść z praktyki. Tak - jest wiele piękna i radości w umiejętności bycia obecnym. Jedynie będąc obecnymi, przytomnie i w pełni istniejąc w danej chwili możemy poczuć, że naprawdę żyjemy. A życie w prawdzie prowadzi do szczęścia. Nie jest to jednak droga bez wybojów i zakrętów. Jeśli wierzymy w to, że "liczy się tylko dziś" - pozwalamy sobie popadać w iluzję narażając się na cierpienie, gdy nastąpi moment weryfikacji. Większość z nas nie porzuci doczesnego życia, by zostać mnichem/mniszką w buddyjskim klasztorze. Większość z nas nie poświeci życia wyłącznie modlitwie i medytacji. Miedzy innymi dlatego buddyści nie prowadzą działalności misyjnej, nie pragną "nawracać niewiernych". Są wręcz przekonani, że jeśli urodziliśmy się w innych okolicznościach to oznacza, że w tym wcieleniu inne rzeczy mamy do przerobienia i winniśmy być ostrożni w swych poszukiwaniach właściwej drogi. Bo liczy się tu i teraz - takie, jakie ono jest. Uwzględniające kim się jest, gdzie się jest, po co i dlaczego... Ucząc się od innych musimy więc umieć zaadoptować wiedzę, która jest nam przekazywana do tego, w czym jesteśmy. I zawsze BYĆ PRZYTOMNI, ŚWIADOMI I OBECNI - my - w tym, w czym jesteśmy.
Tekst napisany w marcu 2014 roku, był w sekcji "notatki" na Facebooku.
Dzielę się wpisami autorskimi - napisanymi przeze mnie. Jeśli chcesz coś ode mnie skopiować - fragment, czy cały wpis - uszanuj siebie, mnie i innych i podaj źródło.
ZEN ROOM Magda Vesna Majewska
Comments