Mity i przekłamania pop psychologii
- Magda Majewska
- 13 wrz 2024
- 9 minut(y) czytania
Taki post chodzi ostatnio po Facebooku - bardzo dobrze, że chodzi, bo rozprawia się z ważnym tematem. Ponieważ jest po angielsku zaczęłam go tłumaczyć i jak to u mnie bywa zrobił się z tego cały artykuł... Niestety nie da się łatwo w moim odczuciu rozprawić z przekłamaniami i uproszczeniami tak, by nie tworzyć nowych przekłamań i uproszczeń. A przy okazji tłumaczę znaczenie pewnych użytych tu pojęć. Zapraszam.

Pop psychologia to nie jest psychologia.
Pop psychologia to pseudo psychologia internetu i mediów społecznościowych, bazująca na uproszczeniach, przekłamanych, błędach poznawczych i mitach kulturowych. Pewne określenia i elementy złożonej wiedzy psychologicznej są wyjmowane z kontekstu i stosowane do opisu rzeczywistości. Ich fragmentaryczność powoduje, że traci się prawdziwy sens pewnych pojęć i często zamieniają się one w swoje zaprzeczenia.
Pop psychologia tworzy iluzję szerzenia wiedzy psychologicznej i pogłębiania samoświadomości niestety efekt aktualnie jest odwrotny. Upowszechnianie się wiedzy psychologicznej mogłoby być zjawiskiem pozytywnym i jest potrzebne, jednak nie da się pewnych pojęć upraszczać i wyjaśniać w krótkich formach, jakim sprzyjają media społecznościowe bez ryzykowania utraty prawdziwości.
Pop psychologia zazwyczaj służy kategoryzowaniu złożonej rzeczywistości, co daje fałszywe poczucie wiedzy i bezpieczeństwa. Ale często też służą budowaniu fałszywego poczucia wartości (przez społeczne porównania, z tymi “złymi”), czy unikaniu poczucia odpowiedzialności za swoje zachowanie, poprzez dorabianie do niego uzasadnień z odniesieniami do jakiejś głębszej wiedzy (której tu faktycznie brakuje). Często też używa się jej do gier w przerzucanie poczucia winy i do obwiniania innych za własne niepowodzenia w relacjach. Co z istoty sprzeczne jest z ideami psychologii, która zawsze nas będzie raczej zachęcać by patrzeć na własny wkład w różne zdarzenia.
każdy kogo nie lubisz nie jest narcyzem
Słowo „narcyz” jest obecnie bardzo nadużywane. W ogóle nie powinno się używać tego określenia, bo jest stygmatyzujące, a jeśli psycholog go używa to jest też nieetyczne. W psychologii mówimy o osobowości narcystycznej, czy osobie z narcystycznym zaburzeniem osobowości, to znaczy, że ktoś ma pewne cechy w nasileniu skrajnym - cechy, którzy wszyscy w jakimś stopniu mamy. O zaburzeniu świadczy nasilenie cech i częstość ich ujawniania się, a nie ich występowanie. Czy ktoś cierpi na NPD możne stwierdzić jedynie specjalista poprzez diagnozę; zaburzenie to występuje jedynie u kilku procent populacji.
Przy okazji psychologii nie ma określenia „empaci” - bardzo popularnego w pop psychologii. Psychologia nie rozpoznaje takiej kategorii. I nie jest prawdą, że to „empaci, czyli osoby bardzo empatyczne i czułe na potrzeby innych wiążą się z „narcyzami”. Osoby narcystyczne wiążą się z osobami o podobnych cechach, często mamy do czynienia ze zjawiskiem tzw. koluzji narcystycznej czyli związku dwóch osób, w którym narcystyczne cechy jednej z osób są bardziej widoczne, bo są bardziej “na wierzchu”, a druga osoba ma te cechy, ale nie uświadomione i działające z ukrycia.
Ogólna zasada w psychologii relacji jest taka, że zdrowe osoby tworzą zdrowe związki, a “toksyczne związki” tworzą osoby, które co najmniej mają nieprzepracowane problemy własne. Określenie “toksyczny” to również pojęcie pop psychologii, w psychologii możemy mówić o zdrowym, lub niefunkcjonalnym sposobie tworzenia relacji, ze zwróceniem uwagi na konkretne problemy. Więc jeśli czyjś ex był “toksyczny” to ta osoba sama też nie funkcjonuje w sposób zdrowy. I jeśli czyjaś przyjaciółka jest toksyczna to nie należy całej winy umieszczać w niej, bo osoba która sobie ją wybrała na przyjaciółkę najwyraźniej ma do przepracowania powody, dla których tworzy relacje z osobą, która np. jest niegodna zaufania, nielojalna, czy przekraczająca.
każde niemiłe doświadczenie nie jest traumą
Nadużywanie określenia „traumatyczne” jest szkodliwe, bo znieczula nas na pewne kwestie. O traumie mówimy w szczególnych przypadkach, kiedy generalnie mamy do czynienia z sytuacją, z która poradzenie sobie wymaga zasobów, możliwości i umiejętności w sposób znaczący przewyższających możliwości jednostki. Nie każdy stres generuje traumę. Określanie wszystkiego tym mianem trywializuje pojęcie i cierpienie tych, którzy faktycznie doświadczyli traum.
Przy okazji w psychologii nie istnieje kategoria WWO, czyli “osoby wysoko wrażliwe”. Wysoka wrażliwość może dotyczyć różnych obszarów i wynikać z różnych rzeczy - często osoby po doświadczeniach traumy będą bardziej wrażliwe na pewne bodźce, w tym np. na głośniejsze dźwięki, ostre oświetlenie, czy podatne na szybsze przeciążenie ilością bodźców. Tego typu wysoka wrażliwość jest nabyta, nie wrodzona i jest objawem zaburzenia zdrowia.
Oczywiście pewne cechy osobowości i temperamentu mogą czynić nas bardziej podatnymi na rozregulowanie układu nerwowego. Nie określamy tego jednak enigmatycznym i niejako nobilitującym pojęciem “wysoka wrażliwość” - w psychologii odwołujemy się do konkretów. I zwracamy uwagę na uwarunkowania sytuacyjne. Podatność na rozregulowanie będzie się bowiem ujawniać w określonym, niesprzyjającym, czy niedopasowanym do potrzeb danej osoby środowisku.
posiadanie potrzeb związanych z druga osobą (np. potrzeby bliskości) nie świadczy o byciu współzależnym
O współzależności mówimy, gdy ktoś niezdolny jest do podejmowania decyzji i kierowania swoim życiem bez pomocy i instrukcji od drugiej osoby. Wiąże się z oddanie odpowiedzialności i swojego poczucia sprawczości innym osobom w wyniku czego osoba dorosła staje się od kogoś zależna niczym dziecko. Uwzględnianie bliskich osób w swoich działaniach jest czymś innym. A potrzeba bliskości jest naturalną ludzką potrzebą.
brak zgody i posiadanie innego punktu widzenia, czy odbioru nie znaczy, że ktoś uprawia gaslighting
Gaslighting to forma przemocy psychicznej, która przejawia się głównie w manipulowaniu ofiarą. Nazwa „gaslighting” pochodzi od sztuki teatralnej pt. „Gas Light”, w której mężczyzna próbował zmanipulować swoją żonę – m.in. zmniejszał natężenie światła w ich domu i jednocześnie zaprzeczał, że widzi jakieś zmiany. Mówiąc potocznie to “robienie z kogoś wariata”.
Objawy gaslightingu w związku to zaprzeczanie faktom i czyjemuś sposobowi odbioru sytuacji, podważanie czyjegoś punktu widzenia poprzez manipulacje, obwinianie, umniejszanie emocji, ignorowanie potrzeb, odmawianie szacunku, prawa do autonomii, nieustanne poprawianie i krytykowanie, narzucanie swojego punktu widzenia, jako “obiektywnego” (czy podzielonego przez “innych”), umniejszanie drugiej osoby, odbieranie jej prawa do własnego sposobu przeżywania sytuacji. Jest to zachowanie przekraczające.
Jednak nie każda różnica perspektyw wiąże się z intencją manipulacji drugą osobą w celu osiągnięcia jakiś korzyści. Czasem po prostu patrzymy inaczej. Wyjściem z sytuacji będzie uszanowanie różnic, wysłuchanie i chęć poszanowania odmienności, lub zgoda co to braku zgody. To, że patrzymy inaczej, mamy różne wartości i potrzeby z automatu nie oznacza, że mamy do czynienia z czyimś przekraczaniem drugiej osoby i jej praw.
konflikt to nie przemoc
Konflikty są naturalne, potrzebne i bywają twórcze. Na pewno bywają konieczne i nieuniknione, bo ludzie mają różne opinie, potrzeby, wartości i punkty widzenia. Nie należy ich unikać za wszelka cenę, bo dają szansę na porozumienie i znalezienie rozwiązań. Dlatego zarzucanie postawy przemocowej osobom, które nie unikają konfliktów jest nadużyciem. Bywa, że unikanie konfliktów powoduje więcej szkód i wiąże się z większymi kosztami niż konfrontacja.
poczucie obrazy nie oznacza, że ktoś nie panuje nad swoimi triggerami
Trigger, czyli wyzwalacz - w świecie emocji działa w ten sposób, że na odbiór bieżącej sytuacji nakładają się przeszłe urazy, zranienia i nie załatwione konflikty. Zdarza się, że ktoś reaguje pod wpływem własnych emocji i spowodowanemu przez nie zniekształcenia poznawczego. Czyli mówiąc potocznie “przereagowuje” - reaguje nieadekwatnie do sytuacji. Zazwyczaj w wyniku reagowania na własne interpretacje, a nie na stan faktyczny. W takiej sytuacji ktoś może się obrazić, czy poczuć urażony czymś co nie miało takiego celu i potencjału. Ale są też sytuacje, że coś nas obraża, bo jest formą przekroczenia (np. żart trywializujący czyjeś cierpienie, naruszający godność innej osoby) i po prostu jest obraźliwe.
nie należy wszystkiego normalizować
Owszem, normy i to co uznajemy za normalne jest kwestią umowną i podlega w pewnym stopniu negocjacji. Jednak istnieją pewne granice i nie każde odstępstwo od normy należy przyjmować w duchu tolerancji. Niektóre odstępstwa są bowiem krzywdzące dla innych, a często i dla osób, które je prezentują.
Obecnie panuje moda, by to świat miał dostosowywać się do potrzeb np. osób neuroatypowych (spektrum autyzmu, ADHD), bowiem zakłada się, że to iż nie należy traktować jako zaburzenia faktu, że mózg tych osób działa inaczej, niż u większości osób. O ile otwartość na potrzeby tych osób jest potrzebna i w pewnym stopniu wyjście im naprzeciw jest możliwe i nie wiąże się z kosztami, o tyle i w tym powinny panować pewne granice. Zasady regulujące życie społeczne są niezbędne byśmy mogli funkcjonować w grupach, czy społeczeństwie. Nagminne łamanie tych zasad i przekroczenia są szkodliwe dla zaangażowanych w życie danej zbiorowości osób. Dlatego należy raczej wymagać dostosowania, niż normalizować wszelkie odstępstwa w imię wolności i tolerancji. Absolutnie każdy z nas w życiu musi i powinien trenować umiejętność dostosowywania się - swojego zachowania, form ekspresji i działania do różnych wymagań sytuacji. To nie tylko podstawa bezkonfliktowego życia w zbiorowości, ale też zdrowia psychicznego jednostek. Dla dobra ogółu i jednostek nie normalizujemy pewnych zachowań osób z zaburzeniami osobowości i tak samo nie powinniśmy normalizować przekroczeń ze strony osób neuroatypowych.
Przy okazji panuje obecnie moda na diagnozy, w tym na tzw. późne diagnozy. Wiele osób poszukuje ulgi i komfortu poprzez odnalezienie się w pewnych kategoriach diagnoz psychologicznych. Wiąże się to z fałszywym przekonaniem, że diagnoza zdejmuje odpowiedzialność za zachowanie i jego konsekwencje. Tak nie jest i nie powinno się tego traktować. Modne jest np. poszukiwanie rozpoznania ADHD u osób dorosłych, czy samodiagnozowanie na podstawie pop psychologicznych materiałów z internetu.. Tymczasem np. to, że trudno się komuś skupić nie znaczy automatycznie, że ma nierozpoznane ADHD. Po pierwsze skupienie to nie coś co się ma, tylko coś co się robi (to proces, a nie stan) i wymaga ćwiczenia u każdego. Po drugie trudności z koncentracją są elementem wielu innych zaburzeń (np. depresji) i występują w wielu sytuacjach naturalnie np. w sytuacji wysokiego stresu, czy pobudzenia. Diagnozy są potrzebne i bywają pomocne, ale nadużywanie ich jest szkodliwe.
Swoją drogą ADHD to również dyskusyjna jednostka, choć obecnie rozpoznawana przez psychologię.
HR-owa nowomowa nie jest oznaką samoświadomości
Chodzi tu o posługiwaniem się pewnymi wyświechtanymi formułkami do opisu zachowań i sposobów funkcjonowania - formułkami typowymi dla języka pracowników korporacji. Opisy rodem z Działu Kadr często są powierzchowne i opierają się na myśleniu życzeniowym, czy podkreślaniu „mocnych stron” z jednoczesnym pomijaniem złożoności pewnych zjawisk. To, że ktoś gładkimi zdaniami potrafi opisać siebie wcale nie świadczy o tym, że ta osoba faktycznie jest świadoma siebie. Osiągnięcie samoświadomości wymaga pracy i sprostania wyzwaniom konfrontowania się również ze swoją mniej atrakcyjną stroną (tzw. cieniem - czyli wypartymi cechami, impulsami, emocjami, treściami i konfliktami osobowości, jakie każdy posiada).
Skoro jesteśmy przy największych mitach pop psychologii powinno tu jeszcze być:
kategoria DDA nie jest naukowo wyróżniona i nie jest to jednostka psychologiczna
Mimo iż niektórzy psycholodzy się posługują konceptem, czy odwołują do konceptu DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) i wręcz prowadzą grupy i „terapie” dla DDA, nie jest to koncept potwierdzony naukowo. Badania wykazały, że opis cech DDA ma charakter opisu horoskopowego - a więc są to tak ogólne opisy, że większości osób jest łatwo się z nimi utożsamić. Z tego powodu koncept ten nie spełnia wymogów naukowości.
Można też dyskutować, że kategoryzowanie dorosłych jako dzieci (“dorosłe dziecko” w moim odczuciu kładzie nacisk na bycie dzieckiem i odbiera poczucie odpowiedzialności i sprawczości dorosłego) i interpretowanie ich trudności przez pryzmat wyłącznie wychowywania w rodzinie z osobą uzależniona od alkoholu nie jest terapeutyczne. Prowadzi do odnoszenia wszystkiego i tłumaczenia wszystkiego w odniesieniu do jedynie fragmentu bardziej złożonej całości. Co może wprowadzać w błąd i utrudniać pracę nad sobą.
transpłciowości NIE rozpoznaje się i NIE diagnozuje w dzieciństwie, jedynie u osób dorosłych, dlatego mówienie o transpłciowych dzieciach, czy młodzieży z istoty jest przekłamaniem
Jeśli dziecko ma problem ze swoją płcią jest to przeważnie symptom innego rodzaju problemów (np. wynik podejścia do ról płciowych w rodzinie, efekt postaw rodziców) i mówimy o zaburzeniach tożsamości płciowej. Odrzucanie przez dziecko swojej płci wskazuje na istnienie konfliktu, który powinien zostać gruntownie zbadany przez psychologa. Nie oznacza z automatu, że to dziecko jest transpłciowe. Większość dzieci z zaburzeniami tożsamości płciowej nie wyrasta na transpłciowych dorosłych! (Często natomiast dzieci te wyrastają na dorosłych o orientacji homoseksualnej). W dodatku młodsze dzieci nie mają na tyle ugruntowanego rozumienia tak pojęcia płci, jak i jej niezmienności by można było ich deklaracje w tym względzie traktować na równi z deklaracjami osoby dojrzałej psychicznie (dorosłego).
Dlatego szybkie przechodzenie tranzycji zwłaszcza obejmujące blokery, czy operacje płci są niewskazane. Zbyt szybkie podejmowanie takich działań prowadzi do poważnych tragedii ze względu na nieodwracalność i skalę zmian. Z tego powodu decyzje o fizycznych zabiegach i działaniach w celu zmiany płci powinny być podejmowane przez i wobec osób psychicznie dorosłych.
Co za tym idzie nazywanie dziecka niezgodnie z jego płcią biologiczną, bo tak chce, może przyczyniać się do jego zagubienia i wcale nie jest tym, co należy zalecać wszystkim. Przede wszystkim powinno się poznać i zrozumieć przyczyny takiej chęci u dziecka. Nie jest to coś co należy z automatu akceptować. A tym bardziej wymagać akceptacji od całego środowiska dziecka. Takie postepowanie jest niezgodne z aktualną wiedza psychologiczną i seksuologiczną.
Warto zdawać sobie sprawę, że zmiany operacji płci często nie przynoszą oczekiwanych efektów - fizycznie niemożliwe jest przerobienie płci na przeciwną i to co jest robione to zawsze pewne namiastki, które mogą skutkować powikłaniami zdrowotnymi. Nie gwarantują też one „normalnego” życia seksualnego, a często je uniemożliwiają. Do tego psychicznie nie następuje oczekiwana poprawa, bo często okazuje się, że problemy psychiczne danej osoby (np. z samoakceptacją, z poczuciem odrzucenia przez innych) nie zniknęły. Zmiany w gospodarce hormonalnej często są przeżywane negatywnie i skutkują depresją, czy innymi trudnościami. Nie należy więc wszystkim wmawiać, że to jest najlepsze rozwiązanie i dążyć do tego, by takie interwencje były dostępne i przeprowadzane w młodym wieku.
#psychologia #rozwój #samorozwój #psycholog #psychologwarszawa #doradztwo #konsultacje #terapia #psychoedukacja #warsztaty #pracazciałem #pseudopsychologia #poppsychologia #mity #narcyz #toksycznerelacje #empata #trauma #wwo #trigger #współzależność #gaslighting #diagnoza #adhd #autyzm #dostosowanie #dda #transpłciowość #samoświadomość #wiedza #zdrowie #emocje #umysł #ciało #regulacjaemocji #relacje #blog
Dzielę się wpisami autorskimi - napisanymi przeze mnie. Jeśli chcesz coś ode mnie skopiować - fragment, czy cały wpis - uszanuj siebie, mnie i innych i podaj źródło.
ZEN ROOM
Magda Vesna Majewska
Comments